Korzeszko! Się znaczy Zuzka ;)

K.Orzeszek :)

Rzadkobywalec Smile

Chyba jestem jednym z najsłabiej jeżdżących w "Dolinie...", bo zasadniczo jeżdżę ok. trzy tygodnie na rok Razz

Ale tak poza końmi...
...to lubię czytać. I filmy. I podróże Wink

Chociaż los chciał, że mieszkam w pewnym oddaleniu od jakichkolwiek gór, to bardzo lubię w nich przebywać (takie 'obciążenie' genetyczne Razz

). Ze sportów oprócz ofc jazdy konnej jeżdżę na nartach, pływam, kiedyś dużo jeździłam na łyżwach.

Dobra, wzorem Madzialeny napiszę jak dotarłam do Doliny Koni Smile

Zaczęłam jeździć konno (jeśli można to tak nazwać) w wieku 12 lat, trochę przypadkiem, chociaż końska miłość, przynajmniej 'teoretyczna' towarzyszyła mi chyba od zawsze Very Happy

. W związku z moją zmorą czyli uczuleniem rodzice nie pozwalali mi wcześniej zacząć. Jeździłam trochę tutaj, w Lublinie, w okropnej stajni (co widzę teraz przez pryzmat czasu i innych stajni, które w życiu widziałam). Wiedziałam, że mogę na koniu stępować, kłusować, galopować, że istnieje coś takiego jak anglezowanie i półsiad. Co z tego, kiedy jednak nikt mi nie mówił jak to robić właściwie, i że jazda konna nie polega tylko na tym, żeby zmuszać konia do skrętów i zmian tempa. Zasadniczo sytuacja zmieniła się w 2007 r. kiedy dowiedziałam się od rodziców, że mogę na wakacje pojechać na obóz jeździecki. Tata zaproponował, żebym wybrała Bieszczady, ze względu na w/w uczulenie (w okolicy mam rodzinę, więc jakby co mógł mnie ktoś ewakuować Wink

). I tak szukając ofert w internecie trafiłam na ofertę Doliny Koni (wtedy jeszcze Łukoraju) połączonej z przejazdem do "Latarni Wagabundy" na drugi tydzień. Tak mi się jednak spodobało, ze w Łukowym zostałam i na drugi tydzień Smile

Potem były ferie zimowe, kolejne wakacje, teraz następne ferie. I gdybym tylko nie mieszkała tak daleko... Wink

Tutaj Korzeszek z Repliką dzielnie wspinają się pod górę ^^

kłusaczek13

Słony Orzeszku tą fote robił twój tata w ostatni dzień??

K.Orzeszek :)

owszem, on ci to uczynił. twoje też mam gdzieś ;]

ekspresowa